Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/52

Ta strona została przepisana.

— Kończę więc. Oburzałaś się przed chwilą na brak energii Jerzego i jego słabość charakteru. Według mego zapatrywania, te właśnie jego wady są drogocennym dla ciebie darem. Nie należysz do kobiet ulegających jakiejbądźkolwiek obcej woli. Nie, nigdy. Wiem naprzód, iż ty rządzić będziesz. Zostawszy hrabiną de Tréjan, będziesz królową i panią w swym domu. Jerzy ulegnie z łatwością twemu wpływowi, a jako niemającemu swej woli, narzucisz własną, jak rzeźbiarz nadaje postać glinie dotknięciem swej dłoni. Zachowasz dotychczasową swobodę i po zawarciu małżeństwa, będziesz rządziła bez ograniczeń tak swą osobą, jak i majątkiem. Otóż co droga „hrabino“ pragnę ci ofiarować! Niechaj świat cały osądzi, czy dar piękniejszy złożyć ci można? A teraz, odpowiedz mi szczerze, dozwoliłaś się przekonać. Zgadzasz się na moją propozycję
— Zupełnie.
— Jestżeś gotową zaślubić Jerzego de Tréjan?
— Zaślubię go!
— Doskonale! Byłem pewny, że to się tak skończy... Objaśnię cię teraz jak postępować należy, ażeby to małżeństwo do skutku doprowadzić.
— Ależ, odpowiedziała Fanny, zdaje rai się, że tu potrzeba było tylko mojego zezwolenia. Wszak powiedziałeś, że Jerzy szalenie jest we mnie zakochanym?
— Gdyby cię nawet kochał najszaleniej, nie ożeniłby się z tobą, gdybym ja nie wpłynął na niego, ukazując temu dobremu chłopcu słońce w pełnym blasku. Położyłem już fundamenta, reszta pójdzie z łatwością. Będziesz działała według moich wskazówek. Zakończenie