Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/124

Ta strona została przepisana.

— Może mi pan przynosisz jakie wskazówki co do tej smutnej sprawy którą się zajmujemy?
— Nieszczęściem nie panie, lecz chciałbym prosić o jedną laskę?
— O cóż takiego?
— Zabroniłeś pan najsurowiej wchodzić komubądźkolwiek do pokoju, w którym zbrodnia spełnioną została. Otóż w biurku, znajdującem się tamże, pozostał papier, zapełniony cyframi, rodzaj bruljonu, jaki miałem przepisać nazajutrz, a który jest mi niezbędnie potrzebnym dla poparcia mej rachunkowej odpowiedzialności. Racz mi pan pozwolić zabrać ów papier.
Boulleau-Duvernet przywołał Jobin’a. Ów agent wsiadł już do fiakra z panem de Presles i drugim policjantem. Na rozkaz sędziego wysiadł i przybiegł.
— Jobin’, rzekł tenże, po odwiezieniu obwinionego do Conciergerie powrócisz tu i wprowadzisz tego pana do zamkniętego na twoje żądanie pokoju, od którego daję ci klucze. Będziesz obecnym przy poszukiwaniu przezeń papieru, potrzebnego mu do sprawdzania rachunków.
— Dobrze panie sędzio, rzekł sługa policyjny, dobierając klucze z uczuciem żywej radości, a zarazem wlepiając badawcze spojrzenie w kasjera, który z zupełnym spokojem ów wzrok wytrzymał. Będę się starał powrócić w jak najkrótszym czasie, dodał zwracając się do Fryderyka Milder i służyć będę panu.
W trzy kwadranse później, sędzia kazał wprowadzić do swego gabinetu panią Worms, której twarz blada zaczerwienione oczy, obok łez, spływających po jej po-