Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 4.djvu/182

Ta strona została przepisana.

Nie mogła ona zapomnieć tego namiętnego okrzyku miłości, jaki wybiegł z ust jego za ukazaniem mu się tej młodej kobiety w sypialni, obecnie widząc ją tak spokojną i zimną, wytłumaczyć sobie nie umiał owej podwójnej zagadki.
— Jeżeli ona, powtarzał sobie, przebaczyła mi tę pomimowolną urazę, jeśli poznawszy całą mą miłość nie powstrzymała swojego męża od przyjęcia mnie w swym domu, świadczy to, iż mnie kocha! Czyż o tem wątpić można? Ależ natenczas jakąż potężną siłę posiada nad sobą owa kobieta? Jak może do tego stopnia ułożyć twarz swoją, by nic w niej nie zdradziło o mej tajemnicy serca? W przeciwnym razie, gdyby mnie ukochała i ową lodowatą, wzgardliwą prawie obojętnością bronić się przeciw mnie pragnęła, może uważać natenczas mą miłość jako obelgę, moje szalone wyznanie jako brak przynależnego dla siebie szacunku, i zamiast przyjąć pod swoim dachem zuchwalca, winna ze względów logicznych zamknąć przed nim na zawsze drzwi swego domu. Co się dzieje w sercu tej kobiety? któż mi to wytłumaczyć jest w stanie?

XVIII.

We dwa tygodnie po swojem przybyciu do zamku de Grandlieu, Andrzej San-Rémo około drugiej po południu jechał konno na stację drogi żelaznej, gdzie wicehrabia Armand oczekiwał niegdyś na jego przybycie.
Miał wrzucić tam w skrzynkę pocztową list do barona de Croix-Dieu.
Ponieważ ów list zawierał szczegóły, odnoszące się