Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/155

Ta strona została przepisana.

— Nie, nie jedynem, jest jeszcze inne, rzekł Andrzej.
— Umiejmy na niem poprzestać, odparła Herminia. Złóżmy w owem serdecznem przywiązaniu całą rozkosz, całe szcząście. Dusze nasze zostaną połączonemi na wieki; lecz niech nie będzie innego związku pomiędzy nami, prócz tego jedynego świętego węzła. I jak mój mąż jest mi tylko ojcem, kochanek mój, ponieważ w tym razie wolno mi jest nazwać cię kochankiem, będzie tylko bratem dla mnie. Ja będę ci siostrą, najtkliwszą siostrą Andrzeju! Wszakże ty tego tylko pragniesz?
San-Rémo pochyliwszy głowę nic nie odpowiedział.
Milczenie młodzieńca zaniepokoiło Herminię.
— Czemu nie odpowiadasz? zapytała łagodnie biorąc go za rękę. Miałżebyś nie uznawać słuszności w mych zapatrywaniach?
Andrzej milczał, bo w rzeczy samej nie podzielał przekonań wicehrabiny.
Pani de Grandlieu domyślała się mniej więcej co się działo w owem wzburzonem sercu młodzieńca, wróciła raz jeszcze do wszczętego przedmiotu rozmowy, i rozwijała go dalej z gorącem przekonaniem, i pokonywającą wymową, zapytując w końcu:
— Chcesz pozostać mi bratem?
Odrzekł z przekonaniem dorównywającem prawie przekonaniu wicehrabiny:
— Dobrze moja ubóstwiana! Wszystko czego ty żądasz, jest dla mnie świętością! Moje serce, moja dusza i życie są twojemi. Rozporządzaj mną według woli! Bądź siostrą dla mnie!
Dalsza rozmowa pomiędzy dwojgiem zakochanych,