Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 6.djvu/27

Ta strona została przepisana.

a jednak błagam, przebacz mi, przebacz!
— Przebaczam z całego serca, odpowiedziało dziewczę. Wszak nigdy, przez całe swe życie, upewniam, nie zdołasz wyrządzić mi większej przykrości, jaką wyrządziłeś obecnie, uwierzywszy słowom tego listu.
To mówiąc Dinah otarła łzami nabiegłe powieki, a podając rękę Oktawiuszowi i z po za łez uśmiechając się do niego, prosiła ażeby kończył opowiadanie. Blada i drżąca, zapomniawszy o sobie, słuchała z wlepionemi w młodzieńca oczyma strasznych szczegółów przerażającego dramatu w Joinville-le-Pont.
Po obustronnych zwierzeniach, prosiła swego przyjaciela aby się udał do domu na spoczynek, którego tak bardzo potrzebował.
Ułożono, że dziewczę oczekiwać go będzie wieczorem, o tej samej godzinie o jakiej przybyć miał wczoraj.
Oktawiusz wyszedłszy, wsiadł do fiakra.


∗             ∗

Byliśmy obecnymi przy jego powrocie na ulicę Caumartin, i przy jego krótkiej rozmowie z baronem, u którego miał być nazajutrz na śniadaniu, a który z ojcowską troskliwością zdawał się interesować szczegółami tego strasznego zdarzenia.
— Cóż teraz robić zamyślasz? zapytał go Filip po skończonem opowiadaniu. To znaczy jakie środki ostrożności przedsięwziąć zamierzasz, aby uniknąć podobnego niebezpieczeństwa temu, z którego ocalony zostałeś?
— Żadnych środków nie przedsięwezmę. Będę się miał tylko na baczności, ot! wszystko! Stanę się roz-