Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1045

Ta strona została przepisana.

— Czy to nie w tej szklance podawałaś pani ojcu przysposobiony przez siebie napój?
— Ponieważ mój ojciec nie używał żadnego napoju, przeto nigdy go nie przygotowywałam...
— Przy twojem aresztowaniu co innego powiedziałaś pani naczelnikowi wydziału śledczego... Co innego powiadają pani domownicy... Utrzymują oni że nie raz widzieli, jak podawałaś panu de Terrys tę szklankę pełną napoju przygotowanego przez siebie...o — Tć, panie, jest tylko nieporozumienie...
— Jakto?
— Mój ojciec, cierpiąc ciągłe pragnienie, lubił napoje orzeźwiające, i ja często przygotowywałam mu wodę z sokiem granatu...
— Nieszkodliwy napój, który pani potrafiłaś uczynić śmiertelnym...
— To fałsz!... panie! to fałsz!...
— W tej szklance znaleziono truciznę...
— Honoryna zadrżała na całem ciele; — jej cera z bladej stała się siną; — długo powstrzymywane łkania wybuchły..
— Mój Boże — wyjąkała — mój Boże zlituj się nademną! — Jeżeliś mnie potępił, ześlij mi śmierć natychmiastową, ale mnie tak nie dręcz...
Sędzia śledczy czekał przez kilka sekund, chcąc dać pannie de Terrys czas do uspokojenia się poczem mówił dalej:
— Czyście państwo u siebie przyjmowali dużo gości?
— Nie panie, o ile można najmniej.