Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1134

Ta strona została przepisana.

Powóz wykręcił się na miejscu i biedny koń puścił się z rezygnacyą rozpaczy, swoim nierównym i przerywanym krokiem.

VII.

Jarrelonge czekał po drugiej stronie ulicy, zadyszany, gdyż kurs jeżeli nie spieszny, to był długi.
— No! do djabła! — myślał — powóz stanął właśnie przed domem, w którym ja mieszkam! Która z dwóch kobiet wysiadła?
Fiakr już odjeżdżał.
Drzwi domu się zamknęły.
— A! — mówił dalej Jarrelonge — ja się dowiem kto wraca... Gdy już jest po północy i gdy gaz jest zgaszony, trzeba wymienić swoje nazwisko przechodząc przed lożą odźwiernego.
Tak myśląc, były wspólnik Leopolda poskoczył ze zwinnością ku drzwiom i przyłożył do nich ucho.
Usłyszał na korytarzu kroki.
Jakiś głos wymienił imię.
— Renata...
— Renata! — szepnął bandyta. — To ona mieszka w tym domu!... Sypiamy pod jednym dachem, a ja się tego nie domyślam!... A! do milion pięćkroć sto tysięcy!... a to mi szczęście!... będę mógł dawać baczenie nie robiąc sobie subiekcyi. Jutro się dowiem od odźwiernej gdzie leży pokój tej małej...