Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1154

Ta strona została przepisana.

— Nie.
— Dla czego?
— Bo go już niema w Paryżu... Wydalony z kolei za złe prowadzenie, wrócił do swojej ojczyzny, do Antwerpii... Ale ja go wynajdę...
— Pojedziesz do Antwerpii?
— Rozumie się.
— Masz dokładny adres tego łotra?
— Mam... Szczęściem zostawił go w domu gdzie mieszkał... Dziś wieczór opowiem Renacie co słychać, a jutro rano siadam w pociąg do Belgii...
— Brawo! — zawołała jasnowłosa Zirza. — Ot to poświęcenie co się nazywa! Inni gadają, a Paweł działa... Zatem dziś będziemy czekali na Renatę, jak będzie wychodziła z magazynu?
— Pójdziesz sama, droga Zirzo, gdyż to co jej mam powiedzieć, nie może być mówione na ulicy... Ja i Juliusz poczekamy na ulicy Beautreillis i pójdziemy do mojej narzeczonej.
— Zgoda... Zjemy obiad o szóstej i o trzy kwandranse na dziewiątą będę pod drzwiami pani Laurier.


∗             ∗

Połączmy się z Leopoldem opuszczonym przez nas w chwili, gdy kupował bilet na dworcu kolei winceńskiej, na placu Bastylii.
Zasiadłszy w przedziale pierwszej klasy wydobył z kieszeni egzemplarz gazety „Petites-Affiiches“,