Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/305

Ta strona została przepisana.

dziewam się, że za następną wizytą zastanę pana w lepszém zdrowiu...
Poczém ukłonił się i wyszedł za Honoryną.
— Nie zapomnij pan żeś mi obiecał donieść nowiny o mojéj dobréj przyjaciółce Małgorzacie... — rzekła ostatnia w przedpokoju.
— Przyślę ci je pani przez mego syna...
— Rada go zobaczę...
Paskal wyszedł z pałacyku przy Bulwarze Malesherbes i wsiadł do powozu.
Ciężyła mu rozpalona głowa. — Miął rękawiczki w zaciśniętych dłoniach.
— Dokąd pojedziemy?... zapytał stangret.
— Na ulicę Varennes...
Powóz ruszył z miejsca.
— Hrabia umrze... — pomyślał Lantier z gorączkowém wzruszeniem. — Łada chwila zamknie oczy; w tydzień po jego śmierci, będę zmuszony oddać jego córce milion, który mi pożyczył, a panna de Terrys nie zgodzi się ani na nowe termina, ani na zwłokę! — Tak więc, w chwili gdym się miał za ocalonego, w któréj ten Valta obiecywał mi niedługo spadek po Robercie Vallerand, przepaść bankructwa otworzy się przedemną! — Jestem zagrożony... nie mogę nic... a Valta nie daje żadnéj wiadomości... Czy mu się nie udało sprzątnąć tego bękarta, jedynéj przeszkody pomiędzy mną i majątkiem?... — Jak wyjść z gniotącéj mnie niepewności? — Gdzie szukać ocalenia?
Nagle wyjaśniło się jego czoło, zmarszczone od natężenia myśli.