Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/709

Ta strona została przepisana.

— Kiedy pan myślisz jechać?
— Jutro rano.
— A po wrócisz pan?
— Zapewne jutro wieczorem...
— Pragnęłabym jednej rzeczy.. — rzekła bojaźliwie Renata.
— Jeżeli zadosyć uczynieniu żądaniu, pani zależy odemnie, to takowe prędko będzie uskutecznionem.
— Chciałabym wiedzieć, czy moja przyjaciółka Paulina Lambert pisała znowu do panny de Terrys; i czy w liście swoim o mnie wspomina.
— Dziś jeszcze się pani dowiesz, gdyż natychmiast pójdę do panny de Terrys i opowiem jej wszystko... Szczęśliwą będzie dowiadując się żem panią odnalazł...
— Ach! jakżeś pan dobry i jakże panu jestem wdzięczna!
Ktoś zlekka zapukał do drzwi.
Renata zadrżała.
Nic się pani nieobawiaj... — rzekł Paweł — to przyjaciele się niecierpliwią... Czy pozwolisz ażeby weszli?
— Ależ rozumie się... Chciałabym im podziękować za. starania, któremi mnie otaczali razem z panem...
— Proszę! — zawołał student...
Uchyliły się drzwi i Zirza ukazała swoją jasnowłosą uśmiechniętą główkę.