Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/721

Ta strona została przepisana.

— Rozpacz jej, jak się zdaje, jest przerażającą... Ona tak kochała pana hrabiego.
— Pójdę ją odwiedzić...
— Zapewne panna dziś nikogo nie przyjmie.
— Wiem i to jest zupełnie naturalnem... Zostawię więc bilet... Pragnąłbym, aby go oddano pannie de Terrys i jednocześnie zawiadomiono ją, jak wielki udział biorą w jej zmartwieniu.
— Kamerdyner nie zaniedba tego uczynić, panie Pawle.
Student odszedł.
— Pójdę do ojca... — rzekł do siebie. — Muszę go zawiadomić o tym wypadku i dowiedzieć się, czy on nie stanie na przeszkodzie marzonemu przezemnie szczęściu...
Paweł czynił zastosowanie do obietnicy łuskała, iż mu pozwoli kochać i zaślubić kogo mu się podoba.
Myślał także o Renacie.
Jeżeli majątek przedsiębiorcy upadnie, cóż on będzie w stanie ofiarować dziewczęciu?
Swoją pracę i odwagę, ale ponieważ pozycya jego nie była dotychczas ustaloną, czy będzie on zarabiał tyle, aby wystarczyło na utrzymanie domu?
Biedny chłopak powątpiewał mocno i nie bez zasady. Owładnęło nim ogromie zwątpienie. Jego piękne plany przyszłości zdawały się upadać.
Spiesznie mu było zobaczyć się z ojcem i wybadać go.
O dwieście kroków od pałacu hrabiego de Terrys, Paweł spostrzegł powóz do najęcia i dał znak woźnicy aby się zatrzymał.