Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/761

Ta strona została przepisana.

— Tak, konieczne... Ze swoim energicznym i rezolutnym charakterem, dziewczyna ta stawiłaby nam przeszkody... Trzeba ją obezwładnić... Skoro dziedziczka raz dostanie się pod klucz, będziemy panami położenia...
— Ona dowiedzie swojej niewinności...
— Nie zdoła tego uczynić, do tego stopnia dowody nagromadzone przeciw niej są przekonywające. No, powtarzam, pisz, zmień charakter... A! cóż to znowu?... Myślałby kto, że się wahasz...
— Tak, waham się... To co mamy zrobić wydaje mi się monstrualnem...
— Skrupuły! — rzekł Leopold wzruszając ramionami. Zapóźno, mój drogi... Jeżeli Honoryna nie zostanie oskarżona, to ciebie oskarżą.... Wybieraj.
Ten argument ad kominem wywarł całkowity efekt, jakiego się spodziewał zbieg z Troyes.
Paskal wziął pióro i umoczył je w atramencie.
— Czyś gotów?
— Gotów.
— Więc baczność, dyktuję:

„Do pana naczelnika wydziału śledczego.

„Byłem jednym z najdawniejszych przyjaciół hrabiego de Terrys, który zmarł w swoim pałacu przy bulwarze Malesherbes.
„Szczególna śmierć hrabiego zrodziła, a raczej umocniła w moim umyśle powątpiewania, które uważam za potrzebne panu zakomunikować.
„Zwracam uwagę sprawiedliwości na szczególne rachowanie się panny de Terrys, która od kilku lat