Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/846

Ta strona została przepisana.
V.

— Zatem panowie mój dom gwałcicie — zawołała sierota.
— Jesteśmy sługami prawa, pani — odpowiedział naczelnik wydziału śledczego... — Jesteśmy biernie posłuszni... Nam wydają rozkaz, a my go wykonywamy.
— Ale jakaż przyczyna tego rozkazu?
— Nie wiemy, a gdybyśmy nawet i wiedzieli, to gdybyśmy nie byli upoważnieni do objaśnienia pani o tem, musielibyśmy milczeć.
— A to bierne posłuszeństwo, ta ślepa uległość, czy nie obruszają waszego sumienia?
— Sumienie nie obrusza się na wykonanie obowiązku, jakimkolwiek on by był!...
— Zatem — mówiła dalej z oburzeniem Honoryna — panowie wykonujecie obowiązek napadając na mój dom w obec tłumu zebranego ze skupieniem myśli i gotowego do odprowadzenia ciała mego ojca na wieczny spoczynek i wydzierając mi to ciało?
— Tak jest, pani, gdyż tego chciało prawo.
— Prawo! zawsze prawo!... Ależ czy myślicie, dla wymotywowania gwałtownej interwencyi jego przedstawicieli, że tutaj popełnioną została jaka zbrodnia?... A więc, zgoda, tylko jeżeli są jakie podejrzenia, to ja pierwsza powinnam o nich wiedzieć! Kazaliście mi panowie być na zawołanie, postawiliście przy mnie stróża, przykładacie pieczęcie aż w tym