Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/986

Ta strona została przepisana.

cichym i wzruszonym, który jednak nie tracił słodyczy:
— Przebacz pan, że się ośmielam tak niespodziewanie przychodzić... Jakkolwiek mam mało doświadczenia, wiem jednak, o ile krok, do którego mnie syn pański skłonił, jest przeciwny wszystkim zwyczajom... Młode dziewczę powinno wchodzić w nową rodzinę, otoczone przez swoją... ja wiem o tem... lecz niestety!... nigdym nie znała ani ojca ani matki i Paweł jest moją jedyną podporą... Jeszcze raz proszę o przebaczenie i przychylne przyjęcie.
Przedsiębiorca powtarzał zcicha:
— Nazywa się Renata i nigdy nie znała ani ojca ani matki...
Student, wlepiwszy wzrok w Paskala czekał na odpowiedź na wzruszające wyrazy Renaty i niepokoił się widząc go zakłopotanego i milczącego.
Po chwili przedsiębiorca spostrzegł, co się działo w umyśle Pawła i pojął, że jego milczenie mogło być źle tłómaczonem.
Przywołał więc na usta uśmiech przymuszony, wziął dziewczę za rękę i rzekł z udaną serdecznością.
— Witaj, moja dziecię... — Obecność twoja w mojej samotności jest promieniem słonecznym....
I jednocześnie prowadził Renatę do fotela przy kominku, dał znak Pawłowi ażeby usiadł i sam zajął miejsce...
Ten czyn grzeczności i uprzejme wyrazy Paskala, przełamały lody i rozproszyły zakłopotanie dwojga młodych ludzi.