Strona:PL Zdzisław Kozietulski - O granicy pojęć ludzkich.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

sujące wszystkich ludzi, są ideały etyczne czyli ideały dobra ludzkości.
Z natury swojéj ideały, jako wyższe ponad wszystko ludzkie, nie mogą być przedmiotem matematycznego lub przyrodniczego badania i dowodzenia. Odpowiedniość ich odczuwa się tylko całém życiowém doświadczeniem długiego szeregu myślących ludzi, a metoda badań nauk fizycznych, jeżeli ich unaocznić nie jest w stanie, to ich téż obalić nie może.
Najpotężniejsze geniusze wskazały ludzkości niemniéj i poszczególnym społeczeństwom najbardziéj im odpowiednie, a względnie do innych, mniéj więcéj blizkie siebie ideały etyczne. Od tych wskazanych ideałów przedziela ludzkość niezmiernie rozległy step dziecięcéj naiwności, gęsto poprzerzynany rozległemi a ciemnemi lasami zwierzęcych instynktów człowieka. Religie, to drogoskazy na tych manowcach.
A tu zjawiają się dosyć śmiałe, bo zaślepione kataraktą jednostronności na duchowém swojém oku umysły, które, nie mogąc wypróć skalpelem z ludzkiego ciała żadnego ideału, dla wzięcia go pod mikroskop, starają się odwrócić ludzkość od tych drogoskazów, jako prowadzących, zdaniem ich, do mrzonek, niezgodnych z nauką, jak gdyby na owym stepie i w owych lasach mało było miejsca na ich gmatwające się, nigdzie do jasnego celu nie skierowane dróżyny.
Jeśli zbyt gorliwi u nas apostołowie materyalizmu przyszli już do téj zarozumiałości, która, nie pozwalając im w nie wierzyć prócz w materyą i siłę materyalną, natchnęła ich wiarą w samych tylko siebie, wiarą, która każe im obalać dawne drogoskazy i ścieżki, wydeptane od wieków stopami przeszłych przez nie licznych pokoleń, jeśli ta zarozumiałość i arogancya każe im zasiewać nasze niwy gęstemi krzewami nizkich instynktów zwierzęcych, wyrobionych długą walką o byt w pośród życia zwierząt; to mogliby przecie zwrócić i na to uwagę swoję, że owe stepy i lasy są dosyć rozległe, by wśród nich praktykować wraz ze swymi adeptami sztukę przedzierania się bezdrożem wśród owéj kniei bez żadnego celu. Nie zazdrościmy jednak owym badaczom i apostołom rzekomego postępu takiéj pracy, takiego sposobu uszczęśliwiania przyszłych swoich zwierzęcego pochodzenia pokoleń; owszem, musimy się nawet godzić na taki podział pracy, bo istotom, mającym pretensyą do człowieczeństwa, wolno przecie nosić wysoko własne swoje wiary i własne przekonania; ale nie wolno wytężać bezkarnie wszystkich swoich sił żywotnych na obalenie owych przedwiekowych drogoskazów. Prawdziwy przyjaciel ludzkości mija je zawsze z należném uszanowaniem! Sąd zaś o tém, czy lepiéj iść za drogoskazami, czy krętemi ścieżkami mieniących się z każdą chwilą przeróżnych eksperymentów, należałoby może zostawić przyszłym pokoleniom, które po owocach naszych poznają nas. Przyszłe pokolenia osądzą dopiéro, czy istniejące wobec teoryi materyalistycznych dawne drogoskazy należy starannie pielęgnować, czy równocześnie należy grzebać doktryny fałszywych proroków w gruzach zapo-