Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/30

Ta strona została przepisana.

królewiczów. „Nie będziemy się sprzeczać”, rzekł jeden z nich drugiemu, „wrócimy razem do Rzymu i przy pomocy losów rozstrzygniemy, który z nas ma pocałować naszą matkę”.
Lecz Brutus wiedział, co robi: upadłszy, jakby niechcący, wycisnął nieznacznie pocałunek na obliczu matki-ziemi.
Tymczasem w Rzymie coraz bardziej wzmagało się niezadowolenie z Tarkwinjusza. Do jego własnych zbrodni dołączyły się i zbrodnie dorosłych synów, wśród których szczególnie wyróżniał się starszy, Sekstus. Pewnego razu, kiedy król oblegał Ardeę, miasto na poludnie od Rzymu, wynikł przy uczcie spór pomiędzy znakomitymi żonatymi młodzieńcami o to, czyja żona jest lepsza. Tarkwinjusz Kollatyn (Tarquinius Collatinus), krewny królewiczów, twierdził, że niema lepszej nad jego Lukrecję. Postanowiono przekonać się o tem tejże nocy. Osiodławszy konie, udali się wszyscy do Rzymu i niepostrzeżenie wkradli się do królewskiego pałacu. Tam wszędzie ucztowano: tak żony królewiczów skracały sobie czas rozłąki z małżonkami. Następnie młodzieńcy udali się do domu Kollatyna, w oknach którego również jarzyło się światło: to Lukrecja w otoczeniu sług przędła wełnę. Zwycięstwo przyznano Kollatynowi.
Lecz Lukrecja przewyższała wszystkie kobiety Rzymu nietylko cnotą, ale i pięknością. Sekstus Tarkwinjusz więc, aczkolwiek dotknięty poniesioną porażką, zapałał ku niej niepohamowaną namiętnością. Nie licząc na wzajemność, postanowił ją zdobyć przemocą. Lukrecja nie zniosła hańby i, aby stwierdzić swą wierność, przeszyła swoją pierś sztyletem. Rzym cały wziął udział w jej pogrzebie. Wszyscy ubolewali nad jej przedwczesnym zgonem, potępiając zbrodnię królewicza. Z tego skorzystał Brutus. Zrzucając wreszcie maskę błazna, wyrwał sztylet z ciała Lukrecji i przysiągł na jej krew, że nie dopuści, aby ród Tarkwinjuszów dłużej panował; do podobnej przysięgi zawezwał i obecnych. Wszystkich porwał swem słowem i czynem. Królowa Tullja uciekła