Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/371

Ta strona została przepisana.

Scypjona, mówiła, alejabym wolała, żeby mnie nazywa matką Grakchów.
We właściwym czasie Tyberjusz wystąpił jako kandydat do kwestury: lud, pomnąc doskonale ojca jego, chętnie oddał za nim swe głosy.
W charakterze kwestora musiał towarzyszyć konsulowi do Hiszpanji; przejeżdżał przez Etrurję. Uderzyła go pustka tego rozkosznego kraju. Jak ją wytłumaczyć? Okazało się, że kraj, którym jechał, był to ager publicus, zajęty przez możnowładców. Uprawianie tej ziemi nie opłacało się, gdyż zboże sycylijskie i afrykańskie z nowozagospodarowanej prowincji Afryki wypadało taniej niż italskie; i oto ziemie orne puszczone były na łąki i pastwiska. Przypomniał sobie te rzesze obywateli rzymskich, które tłoczyły się w atrjach Scypjonów, Pawłów, Klaudjuszów, a wreszcie i w jego własnem; tam ludzie bez ziemi, tu ziemia bez ludzi; zapomocą jednego środka można było jednej i drugiej klęsce zaradzić. A sposób na to był: przeszło dwieście lat temu naród przyjął prawo Licynjusza i Sekstjusza. Na zasadzie tego prawa ograniczony został ager publicus w rozmiarach do 500 hektarów, które wolno było zająć jednemu obywatelowi. Prawo to jednak obecnie było zapomniane. A gdyby o niem ludowi przypomnieć?
Jednakowoż narazie myśli tej trzeba było zaniechać: Tyberjusz jechał do Hiszpanji, aby się stawić w obozie konsula Mancyna, a w Hiszpanji toczyła się wojna. Dajmy na to, że wojna była tam zjawiskiem powszedniem, ale obecnie się zaostrzyła; ogniskiem sił hiszpańskich było bohaterskie miasto Numancja. Mancynus oblegał Numancję, ale mu się nie powiodło; podczas jednego z manewrów, Hiszpanom udało się wciągnąć go w wąwóz podobny do Kaudyńskiego; Mancynowi groziła zguba. Rozpoczyna z wrogiem układy o kapitulację; Hiszpanie gońców jego odsyłają z powrotem: «nie wierzymy nikomu oprócz syna starego Grakcha». Chodziło o to, że nie gdyś był on u nich namiestnikiem; gdyby wszyscy byli tacy, nie byłoby wojny. Tak oto młodemu kwestorowi