Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/445

Ta strona została przepisana.

sza, że jego zdanie o nim jest błędne. Przede wszystkiem umiejętnie postępował z żołnierzami — bądź to łaskawie i z prostotą, bądź to w razie potrzeby surowo — czem podbił ich serca. Ale poza tem dał się poznać i nieprzyjacielowi. Jednakże główne powodzenie zawdzięczał nietyle swemu wybitnemu, bądź co bądź, męstwu — ile czarowi swej osoby; o takiem powodzeniu świadczył, jak to już wiemy, fakt, że Bokchus wydał mu Jugurtę, co położyło koniec wojnie, a jednocześnie stało się początkiem przykrej nieprzyjaźni między Sullą a Marjuszem.
Po wojnie Jugurtyńskiej nastąpiła germańska; po niej krótka przerwa i znów wojna italska, wreszcie wojna z Mitrydatem: we wszystkich tych wojnach Sulla brał czynny udział, przyczem fortuna mu sprzyjała bez zastrzeżeń. Owemi czasy fortuna uważana była za cechę osobistą człowieka — i pewna część prawdy kryła się w tym poglądzie. W szczęście Sulli wierzyli jego podwładni, wierzyli jego żołnierze, idąc śmiało na spotkanie nieprzyjaciela. Powodzenie, sławę i zdobycz zgóry uważali za rzecz pewną, skoro wodzem ich był Sulla. A przecież i sam Sulla nietylko wierzył w swoją fortunę, ale i chełpił się nią nawet bardziej, niż swą wybitną umysłowością i nie mniej wybitnem męstwem. W pamiętnikach, które poświęcił najlepszemu ze swych przyjaciół, Lukullowi — radzi mu najbardziej ufać wskazówkom, jakie mu we śnie podsuwa bogini. Taki był nastrój w owej epoce zawisłego nad Rzymem Przeznaczenia.
Z niem to — jak widzieliśmy — wystąpił Sulla do walki u wrót Kollińskich; potomek zwycięzcy Samnitów wznowił sławę swego przodka: Rzym był ocalony — a Sulla jego królem.
Gdyby jego żywot wówczas się był zakończył, to możnaby go nazwać jednym z najpiękniejszych i najświetniejszych w historji rzymskiej. Niestety, Sulla utrwalił się w pamięci potomnych i żył w ich oburzonem wspomnieniu nie jako bohaterski zwycięzca i zbawca Rzymu, lecz jako winowajca ohydnych proskrypcji r. 82-go.