Strona:PL Zola - Płodność.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

ale z równą łatwością porzucę, a te moje chwilowe fantazje tak nic wspólnego nie mają z uczuciami, jakie mam dla mojej żony, odbywa się to tak dalece po za nią i poniżej jej, że nie widzę możności, by mogło to w czemkolwiekbądź ujmę jej czynić... Bo muszę ci wszystko wyznać. Konstancya ma swoje winy a nawet wielkie winy. Prawda, że stanowczo zgadzam się z nią, iż nie powinniśmy mieć drugiego dziecka. Nasz Maurycy powinien być jedynakiem, ile słyszałeś dziś rano, co sama mówiła?... Powiadam ci, że ona jeszcze więcej się strzeże odemnie... Nie wyobrazisz sobie, jakich używa środków bezpieczeństwa, by nie zostać powtórnie matką... toby odstręczyło każdego mężczyznę.
Gryzł cygaro i sapał coraz głośniej, w miarę jak w zwierzeniach zagłębiał się w tajniki swego domowego pożycia z żoną, a sam przedmiot rozmowy działał na niego podniecająco, ostatecznie krew mu zapalając. Lecz nie cofnął się przed odsłonięciem każdego szczegółu swej alkowy i opowiadał wszystko z wielką dokładnością. Mówił o sobie, że nie jest rozpustnikiem i niema zwyrodniałych pociągów, zadawala się prawami naturalnemi, ale cierpi, nie zaspakajając wymagań swego apetytu, który jakkolwiek obficie obsłużony, zawsze go głodnym pozostawia. Zatem, drobne igraszki i nie dające się spożyć dania domowe nie mogą nasycić tego wciąż nurtującego go głodu. Konstaacya, znając obowiązki mał-