Strona:PL Zola - Płodność.djvu/90

Ta strona została skorygowana.

Mateusz słuchał teraz uważnie, bo ci dwaj światowcy we frakach i w białych krawatach mówili rzeczy rozsądniejsze, aniżeli przed chwilą, gdy wielbili dziewicę o wątłych, niepewnych kształtach ciała, w zaniku cech właściwych jej płci, upatrując ideał ludzkiego piękna. Teraz, poruszyli żywą historyę człowieka, odezwał się więc:
— Zatem panowie nie obawiacie się najścia rasy żółtej, tego mrowiska azyatyckich barbarzyńców, którzy w danej chwili mieli się rozlać po Europie, przekształcić ją i na nowo zapłodnić?... Historyą zwykle rozpoczynała bieg od jakiegoś kataklizmu, czy to od nagłego przelania się oceanów, czy też od najazdu dzikich hord, które przybyciem swem zasilają świeżą krwią gasnące narody. I za każdym razem cywilizacja zakwitała obficiej, wspanialej... Dlaczego Babylon, Niniwa, Memfis w proch się rozsypały, zgasły wraz z ludnością, która jakby na miejscu skonała?... Dlaczego Ateny i Rzym jeszcze dziś widzimy dogorywające, płonne czyniące wysiłki, by odrodzić się z popiołów i zajaśnieć dawniejszą chwałą?... Dlaczego Paryż jest dotknięty śmiercią, chociaż podziwiamy go w niezrównanym blasku?... Pomimo wszystko, co możecie mi panowie powiedzieć, że Paryż wzorem poprzednich stolic świata umiera z przesytu kultury, inteligencyi, cywilizacyi, to rzeczy nie zmienia, Paryż, stolica Francyi o słabnącej płodności, umie-