Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

celu. Prędko też zdobył dzisiejsze stanowisko, pozwalające mu królować na rynku stolicy a zawdzięcza to własnej przedsiębiorczości, oraz czuwaniu nad każdem słowem i czynem. Obdarzony wytrwałą cierpliwością, jest poważany i używa opinii człowieka statecznego i zasłużonego kierownika najcnotliwszego z dzienników. W gruncie w nic nie wierząc, ani w Boga, ani w szatana, nadał swemu dziennikowi odcień republikańsko-zachowawczy, bo to w danej chwili najlepiej popłaca i z wielką powagą broni istniejącego porządku rzeczy, jest podporą rządu, naturalnym opiekunem własności, cnót rodzinnych, jest przytem religijny, lecz w miarę — tyle, ile potrzeba dla spokoju zamożnej burżuazyi, wśród której rekrutują się czytelnicy „Globu“. Takim będąc na zewnątrz, trzyma ręce głęboko zapuszczone we wszystkich kieszeniach.
— Tak, tak, księże Fromont, oto wyższe cele, ku którym dojść można za pomocą prasy! Sagnier i Fonsègne, to dwaj ludzie na widowni, lecz jacy różni, chociaż jeden wart drugiego! Walczą inną bronią, lecz ku jednemu zmierzają! Dziennik wydawany przez Sagniera, jest cuchnącym ściekiem brukającym jego samego, zaś dziennik Fonsègne’a jest rzeczywiście znakomicie redagowanem pismem, mogącem zadowolić najwybredniejsze gusta czytelników i niemały zaszczyt czyniąc swemu założycielowi. A jednak... w grun-