Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/528

Ta strona została uwierzytelniona.

towanym do kupienia? Skołatany, znużony wymówkami czterech kobiet, byłby na wszystko przystał, byle znaleźć trochę pieniędzy, chociaż by je z kału trzeba było wydobyć.
— Wyobraź sobie, panie baronie, że nareszcie zdobyłem męża dla jednej z moich córek. Doprawdy, że to pierwsza szczęśliwa rzecz, jaka mnie spotkała w Paryżu! Będę miał tylko trzy kobiety na karku, a nie cztery — jak dotąd! Ale rozumiesz, panie baronie, jakie wrażenie na rodzinę narzeczonego sprawi artykuł dziś wydrukowany w „Głosie ludu“! Gotów się cofnąć! Więc przybiegłem tutaj, chcąc błagać pana ministra, by zapewnił urząd sekretarza mojemu przyszłemu zięciowi. Bo mając nadzieję tej posady, młody człowiek nie zerwie z moją córką i rodzina jego całą rzecz uwzględni.
Miał minę tak zaniepokojoną, wylękłą i nieszczęśliwą, że Duvillard postanowił być wspaniałomyślnym, jak często bywał, gdy obliczył, że udzieloną pożyczką lub protekcyą może wywrzeć wrażenie dobrze procentujące w przyszłości. Wiedział z doświadczenia, jak pomyślną jest rzeczą mieć liczny zastęp oddanych sobie ludzi, a których przygotować sobie najtaniej można było, rzucając im kęs chleba, gdy z głodu już padają. Więc i tego ztąd wyprawił, mówiąc mu, jak Duthilowi, że sprawę jego osobiście załatwi z ministrem. A przy pożegnaniu dodał, by przyszedł do niego jutro, to pomówią o interesach,