Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

omieszka wyzyskać tak wybornej okazyi do nowej napaści.
Goście państwa Duvillard zaczynali się rozchodzić. Generał spytał się przy pożegnaniu siostrzeńca, czy go dziś zobaczy w domu matki, był to bowiem dzień przyjęcia u pani de Quinsac. Młodzieniec chciał dać odpowiedź wymijającą, lecz silnie się zmięszał, spostrzegłszy, iż Ewa i Kamilla patrzą na niego wzrokiem badawczym. Sędzia Amadieu opuścił salon, mówiąc, że się śpieszy, bo ma ważną sprawę w trybunale. Duthil wyszedł prawie równocześnie, by udać się do Izby. Baron, odprowadzając go ku drzwiom, szepnął:
— Zobaczymy się u Sylwii pomiędzy czwartą a piątą?... Przyjdź tam, proszę... Opowiesz mi, co się działo w Izbie skutkiem artykułu Sagniera. Trzeba, żebym wiedział a nie mam czasu być sam, bo muszę iść do ministeryum sztuk pięknych dla załatwienia sprawy z Komedyą francuzką. Prócz tego, mam mnóstwo innych rzeczy na głowie...
— Dobrze, zobaczymy się u Sylwii, jak zwykle... pomiędzy czwartą a piątą.
To rzekłszy, deputowany pożegnał się z baronem i podążył ku Izbie, chwycony niepokojącemi myślami, w jaki sposób zostanie załatwiona niemiła kwestya afrykańskiej kolei żelaznej.
Biesiadnicy śniadania rozproszyli się teraz po mieście, każdy zajęty swemi kłopotami, żądzami,