Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/283

Ta strona została przepisana.

A jednak dziwny wstyd ogarniał ją znowu na samą myśl, że raz do niego należała. Wspomnienie tej chwili oszołomiało ją zawsze i uspakajała się tem tylko, że to zapomnienie, ten szał niepojęty nigdy już, nigdy się nie powtórzył. Upłynęło już trzy miesiące, podczas których dwa razy tygodniowo odwiedzała Wiktora, aż oto pewnego wieczoru... nieświadomie prawie... znalazła się znów w objęciach Saccarda... Teraz już stanowczo do niego należała... przystała na trwały, regularny z nim stosunek... Cóż za zmiana zaszła zatem w jej sercu? Czyż i ona, jak wiele innych, uległa grzesznej ciekawości? Czy owe mętne, dawne jego miłostki, o których się teraz dowiedziała, rozbudziły w niej zmysłową żądzę użycia? Czy też raczej dziecko to stało się nowym między nimi łącznikiem, powodem zbliżenia się ojca z nią — matką przybraną? Tak, wszystko to musi być tylko wynikiem czułostkowej jakiejś przewrotności.. Tak, to opłakiwana przez lat tyle bezdzietność doprowadziła ją teraz do zupełnego rozstroju woli, skoro wśród tak nie zwykłych i wstrząsających okoliczności podjęła się opieki nad dzieckiem tego człowieka. Z dniem każdym coraz niepodzielniej oddawała się Saccardowi, a na dnie tej namiętnej miłości ukrywało się pragnienie macierzyństwa. Zresztą była to kobieta rozsądna i trzeźwo myśląca; godziła się więc z każdym faktem spełnionym, nie tracąc daremnie czasu na tłomaczenie go sobie, na wy-