Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/345

Ta strona została przepisana.

wszelkie możliwe ostrożności. To też zaraz przed bramą obaj wspólnicy się rozstali. Huret wziął na siebie małą giełdę wieczorną. Saccard zaś udał się na poszukiwanie remisyerów, członków kulisy i agentów giełdowych, w celu dania im zleceń kupna. Lękając się wzbudzić podejrzeń, postanowił on rozdrobnić i rozdzielić o ile możności te zlecenia, nadewszystko jednak pragnął spotkać niby przypadkowo potrzebnych mu ludzi zamiast iść do ich mieszkania, co mogłoby się wydać krokiem niezwykłym. Los sprzyjał mu tym razem, gdyż na bulwarze spotkał agenta Jacoby’e go i zamieniwszy z nim kilka nic nieznaczących słów, dał mu zlecenie znacznej operacyi, nie budząc jego zdziwienia. O sto kroków dalej zobaczył wysoką blondynkę, która — jak wiedział — była kochanką szwagra Jacoby’ego, agenta Delarocque, a dowiedziawszy się, że ona tej właśnie nocy czeka na niego, prosił ją o oddanie mu biletu, na którym pośpiesznie nakreślił parę słów ołówkiem. Następnie przypomniawszy sobie, że Mazaud miał tego wieczoru iść na kolacyę z kilku dawnymi kolegami szkolnymi, wstąpił do restauracyi i zmienił zlecenie dane przed kilku godzinami. Gdy około północy Saccard zmordowany wracał już do domu, szczęśliwym zbiegiem okoliczności spotkał jeszcze Massiasa, wychodzącego z teatru „Variétés“. Idąc z nim ulicą Saint Lazare, Saccard z początku odgrywał rolę oryginała, wierzącego, że kiedyś... nie tak prędko