Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/402

Ta strona została przepisana.

dzieją sił im i otuchy dodawała. Podnoszące się wciąż akcye Banku powszechnego przynosiły już zysk znaczny; nie posiadały się też z radości na myśl, że wkrótce spadnie na nie istny deszcz złota, gdy zrealizują swoje akcye po kursie najwyższym. Hrabina postanawiała sprawić sobie suknię nową, zupełnie nową, oraz marzyła o tem, że będzie mogła wydawać obiady proszone cztery razy miesięcznie, nie pokutując za nie dwutygodniowym postem o chlebie i wodzie. Alicya nie uśmiechała się już z wyrazem udanej obojętności, gdy matka mówiła jej o pójściu za mąż, ale ręce jej drżały nerwowo, zaczynała wierzyć, że plany te urzeczywistnić się mogą, że i ona także będzie miała kiedyś męża i dzieci. Wpatrując się w płomień lampki, oświetlającej wnętrze pokoiku, pani Karolina powoli odzyskiwała spokój i z rozrzewnieniem myślała, że i tu także pieniądz — a nawet nadzieja tylko otrzymania pieniędzy — wystarcza do szczęścia obu tym istotom. Jeżeli Saccard je wzbogaci, czyż one nie będą go błogosławiły? czyż on dla nieb dwóch nie stanie się dobrym duchem miłosierdzia? A zatem dobroć wszędzie znaleźć można; najgorsi nawet ludzie, uciskający tłumy całe, bywają jednak dobrymi dla pewnej garstki jednostek i znajdują zawsze kilka głosów, które ich błogosławią i wielbią w pokorze. Uwaga ta nasunęła jej na myśl Dom pracy. Poprzedniego dnia z powodu jakiejś rocznicy, rozdawała tam dzieciom w imieniu Saccar-