Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/629

Ta strona została przepisana.

akcyj. To był doskonały interes i wszyscy bylibyśmy wypłynęli, gdyby nie ci zdrajcy, którzy nas odstąpili... Ach! proszę pani, gdybyśmy nie byli stracili pana Saccarda, wszystko powiodłoby się szczęśliwie! To właśnie nas zabiło, że jego wsadzono do więzienia. I teraz jeszcze on jeden mógłby nas ocalić... Powiedziałem panu sędziemu: „Panie, niech go pan nam odda, a ja znowu powierzę mu cały mój majątek, a nawet życie własne, bo ten człowiek jest naszą Opatrznością! On zawsze zrobi wszystko, co tylko zechce“.
Pani Karolina spoglądała na niego z niewymownem zdziwieniem... Starzec ten zachował tak ślepą wiarę, że pomimo doznanego zawodu, z ust jego nie wybiegło ani jedno słowo skargi lub wyrzutu.. Jakąż czarodziejską siłą Saccard wywierał tak potężny wpływ na tłumy, które kornie gięły karki pod jarzmo?
— Przyszedłem tu, aby się trochę przed panią użalić i niech się pani na mnie nie gniewa, że tyle nagadałem o moich kłopotach, ale doprawdy już mi się w głowie mąci... Jeżeli pani zobaczy pana Saccarda, to niech mu pani powie, że my nigdy go nie odstąpimy.
Starzec pożegnał się i wyszedł chwiejnym krokiem a pani Karolina, pozostawszy samą, czuła, że nieprzeparty wstręt do życia ogarniać ją zaczyna. Dla tego biedaka budziło się w jej sercu głębokie współczucie, równomiernie z którem wzmagało się w niej oburzenie na innego czło-