Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/68

Ta strona została przepisana.

zaledwie najniezbędniejsze potrzeby. Trzeba przyznać, że wina takiego stanu rzeczy ciąży tylko na obecnym ustroju: najuczciwszy nawet pracodawca musi uledz nieubłaganemu prawu konkurencyi i wyzyskiwać swoich pracowników, gdyż w przeciwnym razie sam zginie. Tak! trzeba zburzyć ze szczętem taki stan rzeczy! Gunderman padnie przywalony ciężarem swoich bonów na użycie a spadkobiercy jego, nie mogąc spożyć wszystkiego co im z prawa przypada, zmuszeni będą oddać to innym a sami staną do pracy z rydlem lub łopatą w ręku!
I Zygmunt wybuchnął wesołym, dziecięcym śmiechem, stojąc wciąż przy oknie, wpatrując się w giełdę, gdzie czarne mrowisko graczy roiło się nieustannie. Krwiste rumieńce na twarz mu wystąpiły. Jedyną jego rozrywkę stanowiło wyobrażanie sobie śmiesznych i pełnych ironii następstw, które kiedyś nieubłagana sprawiedliwość sprowadzić musi.
Saccard słuchał ze wzrastającym niepokojem. A jeżeli ten „marzyciel na jawie“ mówi prawdę? jeżeli istotnie odgaduje przyszłość? Wszak wszystko, co on mówi, wydaje się bardzo jasnem i rozsądnem.
— Ba! — rzekł wreszcie, jakby dla uspokojenia się — nie tak prędko przyjdzie do tego!
— Zapewne — poważniej już teraz i z widocznem znużeniem odrzekł Zygmunt. — Wstępujemy obecnie w okres przejściowy, przygotowaw-