Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/591

Ta strona została przepisana.

frze! Przecież gospodyni tem nie ukrzywdzę, skoro i tak niczego nie odzyska!
— Moja siostra może być czem się jej podoba — odpowiedział spokojnie. — Ale chcę, aby moja matka była uczciwą, kobietą.
Zmuszona do oddania wszystkiego, pani Faujas wrzała nienawiścią względem córki, zięcia, Marty, względem całego domu i ogrodu. Mawiała teraz, że wkrótce nadejdzie dzień, w którym bronić będzie zmuszona swojego Owida, przeciwko wszystkiemu i wszystkim.
Państwo Trouche rządzili teraz domem zupełnie samowładnie. Chodzili swobodnie po mieszkaniu pani Mouret, zaglądali w najjaśniejsze kąty, roztwierali szafy i szuflady. W całym domu tylko mieszkanie proboszcza pozostało przez nich nietknięte. Jego jednego bali się i słuchali. Pomimo to coraz częściej zapraszali gości, pili z nimi i jedli, śpiewając i hałasując do drugiej godziny w nocy. Wilhelm Porquier bywał u nich często, przyprowadzając z sobą bandy młodych ludzi.
Olimpia, pomimo że miała skończonych lat trzydzieści siedem, robiła słodkie oczy do młodzieniaszków świeżo wyszłych ze szkoły, oni zaś ściskali ją po kątach, wywołując z jej strony śmiechy i wykrzykniki wcale niedwuznacznej natury. Życie, jakie teraz wiodła, wydawało się jej rajem na ziemi. Trouche żartował z niej, mówiąc, że dobrze poszukawszy, znalazłby studenta ukrytego w jej spódnicach.