Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

szanie chwilowe, wszyscy żołnierze obecni poczęli się kręcić, a wachmistrz w straszliwym gniewie krzyczał ze wszystkich sił:
— Otwórz, otwórz, głupi ośle! To jest szpieg, powiadam ci że to szpieg!...
Teraz i Maurycy o tem nie wątpił. Poznał doskonale człowieka, którego wypuszczono z obozu w Milhuzie dla braku dowodów; tym człowiekiem był Goliat, dawny parobek ojca Foucharda w Remilly. Gdy nakoniec wieśniak zgodził się na otwarcie drzwi, napróżno przetrząśnięto folwark, alzatczyk zginął, jasny olbrzym o dobrodusznej fizyognomii, którego generał Bourgain Desfeuilles napróżno pytał wczoraj i przed którym, jedząc obiad, wyspowiadał się z całą ufnością. Zapewne łotr wyskoczył przez okno z tyłu, które znaleziono otwarte; ale napróżno przetrząśnięto okolicę, rozwiał się gdzieś jak dym.
Maurycy musiał uprowadzić na stronę Honoryusza, który w rozpaczy zaczął wszystko co miał na sercu rozpowiadać kolegom, którzy nie potrzebowali znać tylu smutnych szczegółów rodzinnych.
— Do wszystkich dyabłów! byłbym go z radości zdusił... Jestem wściekły na niego wskutek listu, jaki otrzymałem!
I gdy obaj usiedli po stodołą, o kilka kroków od folwarku, wręczył list swemu kuzynowi.