Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

wojsk niemieckich; i w tejże chwili oczy wszystkich zwróciły się na dolinę Aisne’y, gdzie na bladem tle nieba wzbijały się kłęby dymu gęstego i czarnego. Wiedziano, że gorzała wieś Falaise, podpalona przez ułanów. Wściekłość ogarnęła żołnierzy. Jakto? są więc nakoniec prusacy tam? Czekano na nich dwa dni, by im dać czas do przyjścia, a potem zwijano obóz. W umysłach najbardzie ograniczonych budził się gniew na te błędy nie do poprawienia, to głupie oczekiwanie, te sidła, w jakie złapać się dano; podjazdy IV-ej armii zabawiały brygadę Bordas, wstrzymując przez to wszystkie siły armii szalońskiej, na to by następca tronu pruskiego mógł nadbiedz z 3-m korpusem armii. I w tej chwili, dzięki nieświadomości marszałka, który nie wiedział dotąd jakie wojska ma przed sobą, połączenie nastąpiło, korpus 7-y i 5-ty miał być odtąd ciągle niepokojony widmem klęski zupełnej.
Maurycy patrzył na gorejące Falaise. Doznał jednak pewnej ulgi; bagaże, które uważano za stracone, ukazały się na drodze z Chêne. Zaraz też, podczas gdy 1-a dywizya została w Quatre-Champs dla osłony nieskończonego łańcucha bagaży, druga ruszyła do Boult aux-Bois przez las; trzecia zaś zajmowała pozycyę na lewo, na wyżynach Belleville, w celu utrzymania komunikacyi. I w chwili gdy pułk 106, wśród wzrastającej ulewy, opuszczał płaskowzgórze, puszczając się w zbrodniczy marsz ku Meuzie, Maurycemu