Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/305

Ta strona została przepisana.

wet, chociaż pogrążony w studyach nad historyi starożytną, musiał wystąpić czynnie: usunął księży prefektów, oczyścił klasy z wszelkich emblematów religijnych, umocnił bezwyznaniowość w szkołach średnich i elementarnych. Podany do emerytury jenerał Jarousse, mimo że żona jego miała dom własny, opuścił Beaumont, zrozpaczony nowym porządkiem, panującym w mieście, nie mogąc oraz żyć obok swego następcy republikanina, socyalisty nawet, jak powiadano. Były sędzia śledczy Daix zmarł nędznie, prześladowany wizyami pomimo spóźnionego wyznania, zaś dawny prokurator, Paul de la Bissouniere, który doczekał się był pięknego stanowiska w Paryżu, przepadł w jakiejś szachrajskiej sprawie, dla której okazał się zbyt pobłażliwym. Ostatnim pocieszającym faktem było, że byłemu prezesowi nikt się nie kłaniał, że wychudły i wyżółkły przesuwał się z głową spuszczoną, rzucając spojrzenia zpodełba jakby w obawie, że mu ktoś w twarz plunie.
W Maillebois, gdzie Marek często odwiedzał Ludwinię, zajmującą z mężem, Józefem, dawne mieszkanko Mignot’a, dobre skutki świeckiego nauczania, przynoszącego zdrowie i światło, dawały się również odczuwać. Maillebois nie było już tą klerykalną mieściną, gdzie Zakon narzucił jako mera swojego protegowanego, byłego fabrykanta płócien, Philis’a, wdowca żyjącego ze swoją słu-