Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/318

Ta strona została przepisana.

Niedzieli tej Mignot, na żądanie Marka, przyprowadził, za zgodą rodziców, swoich uczniów i uczennice z le Moreux, aby także przyjęli udział w uroczystości. Ponieważ dotychczas jeden ksiądz obsługiwał Jouville i le Moreux, jedna też sala gier i tańców służyć mogła dla obydwóch gmin. Właśnie gdy Marek wyszedł na spotkanie Mignot’a przed Kościół, sroga Palmira zamykała go gwałtownie na klucz. Zrana ksiądz Cognasse odprawił mszę przed prawie pustemi ławkami, to też w przystępie wściekłego gniewu dał służącej rozkaz zabarykadowania domu bożego: nikt doń nie wnijdzie, skoro ten lud bezbożny kłania się bałwanom zmysłowości ludzkiej. Sam ukrył się w plebanii, której ogród leżał przy drodze, prowadzącej do Domu gminnego. Nie mylił się: Jouville wyzwalało się od niego.
— Wie pan, że już przez dwie niedziele nie był w le Moreux. Utrzymuje, zresztą słusznie, że nie warto jechać cztery kilometry, aby odprawiać mszę dla dwóch żebraczek i trzech dziewcząt. Wieś cała oburzona na niego od czasu jak gonił i wybił małą Lourard za to, że mu pokazała język. Ma napady szalonej gwałtowności, odkąd się czuje pobitym; aż ja go muszę teraz bronić w obawie, żeby rozsrożona ludność nie zrobiła mu krzywdy.