Strona:PL Zola - Rzym.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

wiedź? Była ona tajemniczem zagadnieniem pociągającem swoją dziewiczością.
— Droga moja — rzekła Benedetta — nie chciej wstępować w moje ślady! Małżeństwa zawierane w celu połączenia Kwirynału z Watykanem rodzą nieszczęście.
— Ja a ty, to rzecz inna! Tyś nie kochała hrabiego Prada a ja kocham, bardzo kocham Attilia. A więc pewną jestem, że z nim będę szczęśliwa. Szczęście życia leży w miłości.
Te ostatnie słowa, wypowiedziane z prostotą przez niewinne usta tego nieświadomego dziewczęcia, zastanowiły i do łez wzruszyły Piotra. Tak, miłość była najdoskonalszem rozwiązaniem wszystkich zagadnień, wszystkich sporów, miłość zapewni szczęście i przymierze narodów ziemię tę zamieszkujących, niosąc z sobą radość i ufność pokoju.
Naraz donna Serafina powstała ze swego miejsca, chcąc przerwać rozmowę dwóch przyjaciółek. Spojrzała na don Vigilio a ten, zrozumiawszy, zbliżył się do Piotra i szepnął mu na ucho, że pora rozejścia się nadeszła. Wybiła dopiero co godzina jedenasta. Celia i ciotka jej, pożegnawszy się, wyszły do przyległego salonu a Morano, Sarno i Nani, pozostawszy sami, zaczęli mówić pomiędzy sobą o trudnościach zachodzących w sprawie unieważnienia małżeństwa Benedetty.
Żegnając się z Piotrem, Benedetta rzekła do niego z wielką życzliwością: