Strona:PL Zola - Rzym.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.

chów umiejących czytać.. Książek nam potrzeba, szkół dla ludu trzeba żądać... szkół coraz lepszych, wyższych, ludzi ojczyzna się domaga... Potrzeba nam wiedzy, jasnej, czystej wiedzy, bo chcemy żyć, chcemy zdrowia, dobra, siły, a to wszystko dać nam może tylko książka, tylko nauka, wiedza!...
Orlando, uniesiony zapałem, mówił dobitnie, z ogniem przekonania, z iskrzącym się wzrokiem a wspaniała jego głowa otoczona srebrem włosów, jeszcze wypiękniała szlachetnością porywu. Piotr z uwielbieniem patrzał na tego starca żyjącego w dobrowolnem ubóstwie i głoszącego z młodzieńczą wiarą swoje przepowiednie przyszłości. Mimowoli przypomniał sobie inną, zupełnie odmienną, lecz niemniej piękną w swym heroizmie postać kardynała Boccanera, który dumnie wyprostowany w swej czarnej sutannie stał pośród walących się murów swojego pałacu, czekając śmierci w gruzach gmachu wzniesionego ręką poprzednich pokoleń. Jeden i drugi z tych dwóch starców był niezłomnie wierzący, lecz jakże odmienne były akty ich wiary! Ach, jaka piękność, jaka wspaniałość otaczała jednego i drugiego! Ci starcy cześć budzili siłą swych przekonań! Stali oni na wprost przeciwnych sobie krańcach, nie łączyła ich żadna myśl wspólna a jednak niezłomnością wiary byli sobie braćmi. Oni, jakby strażnicy nad starożytnym Rzymem czuwający, protestowali przeciwko teraźniejszości.