Strona:PL Zola - Rzym.djvu/483

Ta strona została uwierzytelniona.

wejściu. By się tam przedostać z poblizkiego swego mieszkania, papież zeszedł do kaplicy św. Sakramentu, a ztąd niewidziany podążył dalej poboczną nawą, oddzieloną draperyą adamaszkową od reszty kościoła. Zastał już kardynałów, arcybiskupów, biskupów, wszystkich prałatów ustawionych i zgrupowanych w porządku hierarchicznym. Orszak gotów do pochodu oczekiwał na przybycie papieża jak na sygnał teatralnego reżysera i natychmiast wkroczył na scenę, sunąc przez główną nawę od wielkich drzwi wchododowych do ołtarza Konfesyi. Był to pochód tryumfalny, przy towarzyszeniu grzmotu oklasków rozstąpionego tłumu, wyjącego z nadmiaru wzruszenia na widok tak okazałej wspaniałości.
Orszak był uszykowany podług starodawnego porządku. Na przedzie niesiono krzyż i miecz a straż szwajcarska wystąpiła dziś w pełnem umundurowaniu, masztalerze w płaszczach szkarłatnych, rycerze w zbrojach z epoki Henryka II, kanonicy w koronkowych rokietach; dalej szli przełożeni przeróżnych zakonów, protonotaryusze, Stolicy apostolskiej, arcybiskupi i biskupi; członkowie pontyfikalnego dworu w fioletowych jedwabiach, kardynałowie w suto powłóczystych płaszczach, zwanych cappa magna, udrapowani w purpurę, szli licznemi parami w dalekich odstępach. Dokoła Ojca świętego zgrupowali się oficerowie jego dworu, prałaci przyboczni, monsignor-majordowie, monsignor główny, kamerier,