Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/189

Ta strona została przepisana.

Zastał w pokoju Ulrycha trudniącego się urządzaniem broni w szafach już czytelnikowi znajomych. Zbliżywszy się w milczeniu do stołu, rzucił spokojnie szyszak, zdjął ciężki pancerz i odpiął szpadę. Następnie z krwią zimniejszą usiadł w szerokiem krześle, założył ręce na piersi i giermka przywołał.
— Ulrychu, — rzekł mocnym głosem — ostatnia nadzieja uleciała dzisiaj ode mnie, zostaję wiernym panu mojemu i księciu, ale jego żona musi porzucić tę ziemię.
Po tych słowach, głośnym i przeciągłym śmiechem oznaczył dziką radość pochodzącą z pewności, że Hanna nie ujdzie jego nienawiści.
— Tak mój chłopcze, będziesz miał teraz dużo do roboty, ale też ufam ci jak sobie samemu; przyznać trzeba, żeś się dzielnie dzisiaj spisał, właśnie w stanowczej chwili doniosłeś mi o niebezpieczeństwie księcia. Zagadałem się z tym Skarbimirem i gdybyś nie przybiegł, wszystkoby już zgubionem było. Teraz uratowałem Zbigniewa, a on na mnie polega jak na Aniele Stróżu; przewybornie, doskonale, okoliczności mi sprzyjają, zemsta gotowa, ułożona już i niechybna.
— Od jakiegoś czasu — przerwał Ulrych — nie mogę cię zrozumieć, czy to, że w Polsce rozum straciłem, czy też, że ciemno i niedobrze się wyrażasz, rycerzu i panie mój.
— Do szatana, zaraz ci się lepiej wytłomaczę, ale wprzódy daj mi czarę wina.
Pobiegł na górę giermek i przyniósł złoty puchar pełny szumiącego napoju, który Mestwin od razu wychylił.
— Dobre wino, na Boga, — krzyknął — kilkam kropli wypił a już jaśniejsze przychodzą myśli, rozwidniają się zamiary i cele nie tak dalekiemi się wydają; siądź na tej poduszce przy moich nogach i słuchaj uważnie.
Wypełnił rozkaz Ulrych i z natężoną ciekawością wpatrywał się w rycerza, sądząc, że mu wy-