cesarza panującego i wszystkich jego poprzedników, usta innych dawały się nie być stworzone jak do przyjmowania pokarmów; tak milczenie było zachowane skrupulatnie: kiedy niekiedy tylko pani marszałkowa ze swoją siostrą, przerywała ten ton jednostajny kilku wyrazami złéj francuszczyzny, któréj była pewną, że nikt z obecnych nie rozumie.
«Eh! que vous êtes à plaindre aujourd'hui, ma chère comtesse,» rzekła któraś z najpoufalszych ze świty.
«Quoi veux-tu que j'y fasse,» odpowiedziała tamta.
«D'être forcée à recevoir tout ce tas de nigauds»
«Ah ma chère! rien que l'odeur qu'exhallent leurs habits me porte mal au cœur; mais, quoi veux-tu, je le fais par rapport à mon mari, et surtout par rapport à mon fils unique qui aura besoin d'eux[1].»
Żmudzin z panem Sędzicem, którzy to słyszeli i rozumieli, nie mogli wstrzymać słusznego oburzenia, jakie w nich sprawiało tyle dumy i obłudy;
- ↑ Tłómaczenie téj rozmowy, która jest rzetelną:
«A! jakże się lituję nad twoim dzisiejszym losem, droga Hrabini.»
«I cóż chcesz abym zrobiła?»
«Być znagloną do przyjmowania tego tłumu chałastry!»
«O moja kochana! gdybyś wiedziała, że smród jaki wychodzi z ich odzienia w mdłości mię wprawia, ale cóż chcesz, ja to robię dla mego męża, a nadewszystko dla mego syna jedynaka, który w czasie będzie ich potrzebował.»