Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

otoczyły piekarczyka, wybierając rumiane obwarzanki.
Wtem z drugiej strony nadszedł inny chłopczyna, ubogo był ubrany, i niósł w ręku klatkę drewnianą.
— Hej! czyżyki, wróbelki, makolągwy młode! kto kupi!
Dzieciaczki odstąpiły obwarzanki, a pobiegłszy ku młodemu ptasznikowi, zaczęły się przyglądać ptaszkom i pytać co za nie żąda?
Cztery było ptaszki, i chłopczyk chciał za nie dwadzieścia groszy, ale po długich targach przestał na czterech trojakach.
Józia chwyciła szczygiełka z czerwonym gardziołkiem, Gucio wziął