Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

dnem miejscu poziomki; ale pomału Jasio pragnąc najpiękniejszych nazbierać, oddalał się coraz bardziej, i niedługo zaszedł tak głęboko w zarośla, że ani drogi żadnej nie widać, ani głosu nie słychać było. Próżno strwożony Jasio wołał służących: one, w mniemaniu że poszedł w przeciwną stronę, oddalały się coraz bardziej, a w końcu widząc że go znaleźć nie można, pomyślały, że wrócił sam do domu. Napełniły wzięte naczynia poziomkami i poszły do państwa, a tymczasem biedny Jasio błądząc coraz bardziej w gęstwinie, zmęczony, spłakany, siadł pod drzewem i usnął.