Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/132

Ta strona została przepisana.

nie, nawiedzi cię kiedy, to nie mów źle o jego kochance, na którą jest zagniewany, Napady furji, paroksyzmy wściekłości szybko mijają i porywczy kochanek przychodzi do przekonania, że sam zawinił i sam szkodę poniósł. Staraj mu się raczej przełożyć, że nie ma racji: „Niesłusznie czynicie, gniewając się, ona jest taka zacna, poczciwa, piękna, wdzięczna i strasznie do was przywiązana“. Ów mąż wróci pewnego dnia do starego żłobu i wdzięczny ci będzie, a i ona dowie się o twej życzliwości i z procentem ci się odpłaci, gdy się pokłócisz z którym ze swych kochanków.
PIPPA: Bardzo przebiegli jesteście!
NANNA: Moje dziecię, na koniec to ci tylko powiem. Jeśli ja, najwystępniejsza i najrozwiąźlejsza k... całego Rzymu, ba, całej Italji i całego świata, jeśli ja powtarzam, doszłam do złotych dukatów, a nie do groszaków, to co dopiero ty, jeśli będziesz żyć według mych rad, a pouczeń.
PIPPA: Królową wśród królowych, a nie tylko signorą wśród signor będę.
NANNA: Dlatego też bądź mi posłuszna.
PIPPA: Przecie jestem!
NANNA: Nigdy się nie zapalaj do gry: kości i karty to zguba dla tych, które im się oddają. Na jedną, która wygra na modny staniczek — tysiąc idzie na żebry. Miej na stolę szachownicę i przybory do gry; gdy gra pójdzie o dukata, albo o dwa, kompani rzekną: „Wszystko dla was, signora“. Nigdy tam nie ma kłótni, nigdy nie padnie niegodzi-