Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/20

Ta strona została przepisana.

tro przezwał się „il veritiero, l‘uom verace“, używał dewizy „Veritas odium parit“, a jego przechwałkom i apoteozom nie było końca: „Mój obraz zobaczyć można u wejścia do pałacu; dzbany, talerze, ramy zwierciadeł zdobią się moją podobizną, niby głową Aleksandra, Cezara, lub Scypjona“. Wazy z Murano zowią się aretyńskiemi, woda, która obok mego domu przepływa — aretyńską! Pewna rasa koni nosi nazwę od mego imienia, ponieważ papież Klemens podarował mi ongiś takiego rumaka“.
„Pedanci umrą z wściekłości, zanim dojdą kiedykolwiek do podobnych zaszczytów“.
Aretino prowadzi cały dwór, gdzie rolę gospodyń sprawują kurtyzany weneckie. Dom jego staje się rodzajem zajazdu dla nieustannych gości, a „schody zużywają się od stóp ludzkich, jak bruk Kapitolu od kół triumfalnych wozów“. „Korzystam z najpiękniejszej ulicy i najpiękniejszego widoku na świecie“ — pisze Pietro do Domenico Bollani, w pałacu którego zainstalował się na dobre!
„Ledwie podejdę do okna, zaraz oglądam tysiące ludzi i tysiące łodzi w godzinach targowych. Przedemną jatki rzeźników, kramy rybackie, campo del Mincio, kantory dei Tedeschi, naprzeciw tych ostatnich Rialto, gdzie tłoczą się śpieszący przechodnie. W gondolach winogrona, w kramach warzywa i ptactwo, na chodnikach całe ogrody. Rzędy pomarańczowych drzew złocą mi otoczenie pałacu dei Camerlenghi. Gdyby wszystkie zmysły