Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/93

Ta strona została przepisana.

nie powiesiła, jak to się raz przytrafiło pewnej mieszczce z Modeny.
Później poszperawszy w całym domu, wyszukaj jego koszule, pończochy, pluderki, ba weź nawet parę wydeptanych pantofli, rękawice, czepek nocny i inne graty. Zwiąż to wszystko w tłomok, dołącz bransoletę lub perścień, podarowany ci przez niego i odeślij mu to wszystko z powrotem.
PIPPA: O, tego nie zrobię?
NANNA: Zrobisz co ci mówię, albowiem zwrócenie podarków podziała jak ostatnie namaszczenie na tego, kogo miłość do ostateczności doprowadza. Ujrzy że niewiele masz szacunku dla jego osoby i fortuny i to przywiedzie go do takiej rozpaczy, że głową o mur tłuc będzie! Bezzwłocznie spakuje wszystkie te przedmioty i znów ci je z powrotem odeśle.
PIPPA: A jeżeli to będzie przypadkiem jaki liczykrupa?
NANNA: Skąpcy nie robią podarunków i nie rozrzucają wartościowych rzeczy byle gdzie! Zatem zaryzykuj spokojnie to, co ci polecam! Jeżeli niebawem paktów zgody nie ułożycie, będziesz mogła rzec o mnie, że jestem głupią gęsią, która tylko giczały rozkraczać potrafi i imaginuje sobie, że dopóki uchodzi za wielką nierządnicę, dopóty wszystko jest w porządku, ile że poprostu swoje mięso sprzedaje, a o czarodziejskie, chytre sztuczki troszczyć się nie potrzebuje! O wy nędzne, przenędzne ścierwa!!