Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

trzeba; ale dobra wola i dobry przykład wiele mogą. Uczcie się więc, przypatrujcie, nie pozwólcie braciom, mężom i narzeczonym swym sykać w chwili, kiedy Dziurdziulewicze wam i im przeszkadzają, i nakoniec wykrzyknijcie wraz ze mną: Niech żyją Dziurdziulewicze!
A teraz pozwólcie mi, czytelnicy, że ponieważ przed chwilą mówiliśmy o teatrze, teraz powiem parę słów o pewnej komedyi, która nie dawniej niż wczoraj odegraną była, jeżeli nie na samej scenie, to przynajmniej blizko sceny, i którą nietylko że własnemi oczyma (dziś tak często ludzie patrzą cudzemi oczyma, że ten pleonazm się dozwala) widziałem, ale bezpośrednio wmieszany byłem między jej aktorów. Komedyi tej nadałbym tytuł: «Posiedzenie parlamentarne», gdyby nie to, że złośliwe języki posądzają mnie o bezustanną ironię, a w tym razie, wyrażenie: parlamentarne, istotnie na ironię wyglądaćby mogło. Rzecz dzieje się w sali ogrzanej do trzydziestu stopni Réaumura, przy powszechnem uderzeniu krwi do głowy; bohaterami zaś «Posiedzenia» są: Prezes, Komitet, Mówcy, Demos, Stołki, Kartki do głosowania. — «Posiedzenie» poczyna się ożywiać: Jeden z mówców proponuje (zresztą rozsądnie) oszczędności i kończy wnioskiem, by tych oszczędności nie robić na pensyi dyrektora, ponieważ obowiązki jego są ważne i trudne. Głos drugi: A czy dy-