Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.
—   147   —

„Varietas delectat“. Gdyby ludzie wymyślili coś jeszcze głupszego od wyścigów, poszlibyśmy z satysfakcyą. Trzeba wiele przebaczyć Warszawie, uwzględniając wpływ wysokiej temperatury na władze duchowe człowieka. Alboż my wiemy, co mamy robić? Och, te upały! Przypomina nam się mimowoli Eldoradowa piosenka: „Ah! qu’il fait chaud! Dieu! qu’il fait chaud!“ Niestety! tradycya „szansonetek“ zginęła w Eldorado; na scenie króluje nowy geniusz, szerszego pokroju i w miejscową kurtę przybrany… Offenbach. Co prawda, to i inne nasze przybytki Terpsychory i Melpomeny nie zaniedbują tego działu sztuki dla sztuki. Pięć teatrów polskich, jeden francuski i jeden niemiecki tak doskonale przysposobiły nas w tym względzie, że każdy z nas z dumą powiedzieć może: „Warszawiakiem jestem, i nic offenbachowskiego obcem mi nie jest“.
Nie sądźcie zaś, żebyśmy w tym kierunku na powierzchownej wiedzy poprzestali. Bynajmniej. Słyszałem niedawno ożywiony spór trzech młodzieniaszków, z których żaden nie odpowiedziałby na pytanie: czemu się równa kwadrat z przeciwprostokątnej? ale z których każdy doskonale znał przymioty kankanowe artystek z Eldorado i Alhambry, stając w obronie to jednej, to drugiej strony. Czy myślicie, że gdy pan Grabiński przyzwoicie przedstawi Halkę w Tivoli, to znajdzie więcej zwolenników, niż gdy