Zwróciłem znów na pokład wzrok —
I cóżem ujrzał?!... Chryste!
|
|
Pokotem trup przy trupie legł,
A zaś, — o Krzyżu Święty! —
Nad każdym lśnił anielski duch,
Serafin wniebowzięty.
|
|
Cicho, bez słów anielski huf —
Wabi mnie, wzniósłszy dłonie,
A każdy z nich, jak zbawczy znak,
Od lądu w ogniach płonie.
|
|
Cichy, bez słów, anielski huf —
I z miejsca się nie ruszy,
Lecz, jak muzyka, tak mi szła,
Ta cisza do mej duszy!
|
|
A w tem retmana słyszę głos
I pluskające wiosła:
Odwrócę głowę — ach, to łódź,
Łódź ku mnie woda niosła,
|
|
To retman, tak! i jego syn!
Zaraz się do mnie zwrócą!
O jaka rozkosz! Tej mi już
Zmarli snać nie zakłócą.
|
|
Jest i ktoś trzeci — słyszę go...
To nasz pustelnik! Chwali
Stwórcę tą pieśnią, którą sam
Wysnuł w swej leśnej dali.
|
|