Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/120

Ta strona została przepisana.

Teraz radością i swobodą świécą.
Zerwał się, leci. Wiatr, orzeł stepowy.
Przy nim z obustron uzbrojeni lecą.
Dwa skrzydła orle. I taki ptak bitwy[1]
W prost, w prost na chmurę gonił za zdobyczą,
By szpony we krwi powrócić z gonitwy.
Już obie strony zleciały się, krzyczą,
Już się zmięszały i znikły w tumanie
Co się ruchomą, czarną górą chwieje.

Kto niemógł spieszyć w odsiecz karawanie,
Zdala biegł patrzyć na bitwy koleje.
Piękna śpiewaczko! — nie, żaden w tę chwilę
Ni łez ni modlitw nie uronił tyle;
Żaden tak szczerze im nie błogosławił! —
Wybiegłaś, nagle zatrzymana w locie,
Blada, bez ruchu, stałaś przy namiocie,
Tylko zasłonę wiatr w powietrzu pławił.
Jak marmurowa postać u grobowca,
Jak dawnych Greków bożek lub bogini,
Kiedy Się z gruzów zwalonéj świątyni
Biały i niemy patrzy na wędrowca,
I wieje szatą z bluszczów i powoi,
W które dłoń czasu co wiosnę go stroi.

O i gdy tę postać, tę zasłonę białą
Gość widział zdała, na widok uroczy,
Żywiej krew biegła, prędzej serce drżało,
I szczersze męstwo krzepiło mu ramię,

  1. ....I taki ptak bitwy.
    Almotenabbi, Homer poetów arabskich, śpiewając pochwały jednego z wodzów beduińskich, mówi: „Gdzie tylko się zwrócisz, z obustron ruszają się około ciebie wojska; tak zwraca się orzeł i chwieją się jego skrzydła.“ –