Strona:Prutem do Morza Czarnego.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

czackich, Sieniawskich, Łaskich, Wiśniowieckich, Golskich, Lanckorońskich, Koreckich, Potockich, przedsiębrane przez nich na własną rękę w obronie różnych władców Mołdawji, zagrożonych utratą hospodarskiego tronu.
Szlakiem tym, wzdłuż Prutu, szli też w roku 1915 nasi legjoniści II Karpackiej Brygady. Szli jak lawina oczyszczając całą przestrzeń między Prutem a Dniestrem z wojsk rosyjskich.
Nikt dziś nie zliczy ile tu wogóle bojów stoczono, ile krwi przelano, ilu ludzi straciło tu życie. To pewne natomiast, że całe owo szlakowe nadbrzeże, to jedno pobojowisko, ciągnące się daleko z biegiem Prutu.
Szlak ten miejscami olbrzymie musiał przezwyciężać trudności, niedaleko bowiem granicy polskiej zaczynała się puszcza leśna, owe «okropne» i głośne w naszych dziejach lasy bukowe, ciągnące się mil kilka ponad Prutem, a sięgające aż do Dniestru. Przeprawa przez nie z powodu gęstwiny drzew, moczarów, potoków, wertepów, braku wszelkich dróg i mostów, przedstawiała olbrzymie terenowe trudności, zwłaszcza dla jazdy, artylerji i taborów, wrogom zaś ułatwiała zdradliwe zasadzki i napady. Pod tym względem szczególnie trudny do przebycia i najbardziej niebezpieczny był odcinek szlaku między Lincowcami a Ostrzycą, a więc zajmujący teren leżący naprzeciw Czerniowiec. Dzisiaj z owej groźnej puszczy nie ma śladu.