Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/112

Ta strona została skorygowana.

Wielki ból umiała stłumić w sobie tak że pisarzowa wydziwić się jéj nie mogła. Pierwszem jéj słowem było.
— Bogdajbym ostatni grosz stracić miała, pomszczę się nad tym niegodziwcem!
Nie siadając na chwilę pułkownikówna, w gniewnéj jakiejś gorączce poczęła chodzić od okna do okna, pytając o Susła, zbierając papiery — nie mówiąc o niczem tylko o procesie. Napróżno opiekun i pisarzowa uspokoić się ją starali, mówić z sobą nie dozwalała.
Suseł zaledwie wieczorem z bryczki zsiadł i wszedł do bawialnéj izby, zastał ją u stolika z papierami.
— Kazałam was poprosić do siebie — rzekła — bo chwili niemamy do stracenia, Wyżynka i wszystko co miał nieboszczyk Iwanowski — do mnie należy. Zapis jest formalny, prawomocny. Horodniczy siłą zajechał... pozywać go natychmiast o gwałt.
Suseł wiedział już o wszystkiem, lecz czy ujęty był przez horodniczego, czy się go obawiał, począł od mitygowania.
— Niech się panna pułkownikówna uspokoi — rzekł — zapewne, nie ma wątpliwości prawo za nami, ale z tym człowiekiem zuchwałym sprawa ciężka.
— Jest przecie sprawiedliwość na świecie — zawołała pułkownikówna — choćby przyszło mi do króla samego iść i do nóg mu się rzucić. To był