Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
AKT DRUGI.
Amal w łóżku.
Amal:
Wujaszku! Nie wolno mi patrzeć przez okno?
Madhav:
Nie, kochanie. Dzień po dniu ślęczałeś w kabłąk zgięty. I to ci zaszkodziło.
Amal:
O, nie! Jest mi tak dobrze, gdy siedzę przy oknie!
Madhav:
Gdybyś był choć grzeczny. Ale wychylasz się, zwołujesz ludzi. Wdajesz się z całą okoliczną hołotą. Czy kto stary, czy młody, każdy jest twym przyjacielem. Silniejszy od ciebie nie sprostałby temu. A potem jesteś zmęczony, blady.
Amal:
Wujaszku! Fakir przyjdzie, a ja nie będę przy oknie!
Madhav:
Fakir? A któż to znowu?
Amal:
Pokazuje mi różne kraje, które codziennie zwiedza. Tak lubię słuchać, kiedy opowiada.